Zawsze w niebo spoglądałem ze zdumieniem,
Obserwując słońce muskające śnieżnobiałe obłoki.
Marzyłem dość długo o zawitaniu w jego błękitne progi,
O ciepłym przywitaniu w ramionach bezkresu.Szczęśliwy, nieświadomy, przemierzałem bezkres błękitu,
Pełen nadziei, fascynacji, wolny od dnia codziennego.
Z każdym dniem zatracałem się coraz bardziej,
Szukając nowych doznań, ucząc się nowych rzeczyTrwałem dość długo w tym fałszywym obrazie,
Niepełnym, tak złudnym,
Otoczony zdradliwym poczuciem bezpieczeństwa,
Aż nadeszła ta chwila.Wziąłem ją do ręki i niczym dotknięciem czarodziejską różdżką,
Ukazała mi prawdę, przedstawiła ten fascynujący żywioł powietrza.
Niczym matka, jako nasza pierwsza przewodniczka po świecie ryzyka,
Nauczyła bezpieczeństwa, nauczyła odpowiedzialności.Pokazała zasady, pokazała procedury,
Uczyła podejmować decyzje i ponosić jej konsekwencje.
Była przy mnie gdy z pełną świadomością ryzyka, uczyłem się nowych rzeczy,
Dodawała otuchy, pokazując jak mogę poprawiać swe niedoskonałości.A więc to właśnie ona, ta książka dała mi te olbrzymie pokłady wiedzy,
Uświadomiła mnie, uzupełniła mnie, wychowała mnie.
Pozwoliła stawiać pierwsze pewne kroki w drodze do celu,
Zamiast raczkować z kąta w kąt, niczym nieświadomy ryzyka bobas.
Rafał Nagrodzki